Alicja Pertkiewicz
Siła strun
Dodano: 4 czerwca 2008 | « powrót
I tak oto za nami kolejna edycja Baw się bez dopingu. W tym roku impreza odbywała się w terminie 27-31 maja i obfitowała w różnorodne atrakcje m. in.: wystawa prac Magdaleny Staszak, wykład ks. Jarka Wąsowicza o wkładzie duszpasterstw akademickich w upadek PRL-u, wieczór uwielbienia, spektakl Pizza, koncert Marcina Czerneckiego i XIII sekcji oraz koncert zespołu 11Stringduo, na który wyciągnęła mnie koleżanka.
Nazwa 11 String Duo pochodzi od zsumowania liczby strun w gitarze elektrycznej i basowej, na których grali Zbigniew Godlewski i Tomasz Cyranowicz.
Mimo tego, że jestem miłośniczką muzyki nie chciałam iść, przyznaję, obawiałam się rozczarowania, straconego wieczoru na kiepskim koncercie. I rozczarowałam się! Moje oczekiwania nie zostały spełnione. Trafiłam na wspaniały występ, gdzie węzłową kaplicę przez około dwie godziny wypełniały cudne dźwięki przede wszystkim standardów jazzowych.
Zbigniew Godlewski zaczął koncert od wyjaśnienia czym są standardy jazzowe i bossa-novy, które także, ku mojej uciesze zostały zaintonowane. Wsłuchując się w interpretacje utworów St. Thomas, Take Five czy Caravany i obserwując rytmiczne podrygi basisty nie mogłam sama nie zacząć wiercić się na krześle w takt muzyki. Najwięcej entuzjazmu u wszystkich wzbudziło jednak wkomponowanie przez muzyków w jeden z utworów melodii Smoke one the water Deep Purple.
Otaczające słuchaczy dźwięki były zaczerpnięte z różnorodnych gatunków muzycznych, na koncercie nie zabrakło nawet odwołań do muzyki klasycznej: Rymskiego-Korsakowa „Lot trzmiela” czy też Jana Sebastiana Bacha, tu wykonawcy uraczyli nas Inwencją 4.
To była prawdziwa uczta dla ducha. Rozglądając się po sali widziałam uśmiechającą się i kołyszącą publiczność w różnym wieku. Byli i księża i studenci, a nawet brykająca wśród krzeseł roczna dziewczynka, która tylko czasami swoimi psotami odwracała uwagę słuchaczy od 11 String Duo.
Nie mogło obyć się oczywiście bez bisowania. Nasz duszpasterz ks. Marian, przywołując muzyków do zagrania jeszcze choć jednego utwór zażartował, że koncert muzyki jazzowej można poznać po tym, że na scenie znajduje się więcej ludzi niż na widowni. Ten wieczór był tego zaprzeczeniem. A dowodem, na to że słuchaczom się podobało był aplauz na stojąco.
Komentarze
Ilość komentarzy: 0